
Obchodzony co roku 12 sierpnia Światowy Dzień Pracoholizmu ma przypominać, że pracoholizm to jedyny rodzaj uzależnienia, który jest społecznie nagradzany. Tymczasem to nie powód do dumy, a poważny problem psychologiczny i zdrowotny. Kompulsywna potrzeba pracy wyniszcza organizm, burzy relacje i może prowadzić do poważnych chorób.
Czym właściwie jest pracoholizm? Czym różni się od pracowitości?
Choć te słowa wyglądają podobnie, ich znaczenie jest zupełnie różne. Pracowitość to pozytywna cecha – oznacza odpowiedzialne podejście do pracy, sumienne i dokładne wykonywanie obowiązków. Pracoholizm to rodzaj uzależnienia – sytuacja, w której nie jesteśmy w stanie funkcjonować bez pracy nawet kosztem innych sfer życia, relaksu czy snu.
Czy nie wynika to z faktu, że ktoś po prostu bardzo lubi swoją pracę, stanowi ona dla niego rodzaj pasji, którą jest pochłonięty?
Niekoniecznie. Pracoholizm bardziej wiąże się z ucieczką lub przymusem, nie z pasją. To sytuacja, która nie wiąże się z poczuciem satysfakcji z pracy, ale potrzebą bycia w niej nieustannie. Pracoholik nie potrafi się odłączyć. Wyjazd na urlop go paraliżuje, budzi lęk, że coś go ominie, że projekt się zawali bądź po urlopie on sam okaże się zbędny.
Jakie są objawy pracoholizmu?
Najczęstsze symptomy to:
– nieustanne myślenie o pracy, również poza godzinami pracy;
– traktowanie pracy jako pierwszorzędnej sfery życia, do której wszystko inne musi się dopasować;
– poczucie winy, gdy się nie pracuje;
– nieumiejętność wypoczywania, regeneracji po pracy;
– ignorowanie podstawowych potrzeb, tj. jedzenia, snu i odpoczynku;
– zaniedbywanie życia rodzinnego, relacji z bliskimi;
– drażliwość, kiedy praca jest przerywana.
Czy są jakieś zawody, które w szczególny sposób są narażone na zjawisko pracoholizmu?
Tak. To zawody, które wymagają zaangażowania emocjonalnego w problemy innych osób, takie jak lekarz, psycholog czy pracownik socjalny. To również zawody, od których wymaga się dużej odpowiedzialności, społecznego zaangażowania, odpowiedzialności za życie i zdrowie innych – np. ratownicy medyczni, strażacy, prawnicy, sędziowie. Należą do niech również zawody, gdzie występuje duża presja czasu, odpowiedzialność materialna – chodzi m.in. o menadżerów, osoby na stanowiskach kierowniczych, właścicieli firm. Jednak pracoholizm może się zdarzyć w każdym zawodzie.
Co sprawia, że jeden człowiek łapie się w pułapkę pracoholizmu, a drugi – pomimo wymagającego zawodu – jest w stanie się temu zjawisku oprzeć?
To skomplikowania kwestia. W pewnym stopniu wynika z naszych cech osobniczych, tj. potrzeby kontroli, perfekcjonizmu, niskiej samooceny czy lęku przed porażką. Czasami to ucieczka przed problemami w domu, trudnymi emocjami – mówimy wówczas o uciekaniu w pracę.
Praca staje się również sposobem na udowodnienie własnej wartości. To moment, w którym postrzegamy swoją wartość wyłącznie przez pryzmat zawodowych sukcesów.
Ważny jest kontekst kulturowy. Zwróćmy uwagę, że pracoholizm to jedyny rodzaj uzależnienia, który jest społecznie nagradzany.
Co to znaczy?
Osoby, które ciężko pracują, często społecznie postrzegane są jako odpowiedzialne, ambitne, odnoszące życiowy sukces. Również wzorce rodzinne napędzają pracoholizm. Chodzi o sformułowania w stylu: „tylko ciężką pracą osiągniesz sukces”, „odpoczynek to lenistwo”, „bez pracy nie ma kołaczy” itp.
Prawdziwy pracoholizm to nie powód do dumy, ale poważny problem psychologiczny i zdrowotny. To kompulsywna potrzeba pracy, która wyniszcza organizm, burzy relacje i może prowadzić do poważnych chorób.
Porozmawiajmy o konsekwencjach pracoholizmu
To poważny i wielowymiarowy problem, który można ująć w kilku kategoriach.
Przede wszystkim są to konsekwencje zdrowotne, w tym przewlekłe zmęczenie, bezsenność. Pracoholicy często śpią po 4-5 godzin dziennie, zarywają noce, co prowadzi do wyczerpania organizmu. Nierzadko dochodzi do spadku odporności i wielu poważnych chorób. Słyszymy o coraz młodszych osobach, które trafiają na oddział szpitalny np. z zaawansowanym nadciśnieniem tętniczym, zawałem serca czy udarem.
Kolejne skutki uboczne to konsekwencje psychologiczne, takie jak depresja, stany lękowe, zaburzenia pamięci i koncentracji wynikające z przeciążenia organizmu, a w konsekwencji także wypalenie zawodowe.
Pracoholizm to również konsekwencje społeczne i rodzinne. Powoduje zaniedbywanie relacji rodzinnych i przyjacielskich, rozpad małżeństw, izolację społeczną.
Na końcu można jeszcze wskazać konsekwencje egzystencjalne – praca staje się jedynym sensem życia, samoocena zależy wyłącznie od sukcesów zawodowych. Pracoholicy tracą swoją tożsamość poza pracą, nie wiedzą, kim są poza pełnioną rolą zawodową.
Paradoksalnie pracownik, który przez dłuższy czas daje z siebie 200 proc., po pewnym czasie przestaje być efektywny. W wyniku przeciążenia spada jego wydajność i kreatywność, pojawia się zmęczenie i błędy. Wskutek spadku odporności i chorób może wystąpić konieczność długotrwałego leczenia i korzystania ze zwolnienia chorobowego, z którego pracoholik nie zawsze jest w stanie wrócić do pracy w tym samym wymiarze.
Czy środowisko pracy może sprzyjać powstawaniu pracoholizmu?
Jak najbardziej. To styl pracy, który wymaga bycia w ciągłej dyspozycyjności, w którym nie szanuje się życia pozazawodowego, gdzie liczą się tylko wyniki i zyski. To często rywalizacyjny styl zarządzania, w którym promuje się „liderów pracy”, nie patrząc na koszty, jakie w związku z tym ponoszą.
Jak w takim razie kształtować kulturę organizacji wolną od pracoholizmu?
Przede wszystkim przykład idzie z góry. Ważne, by pracodawca czy przełożony szanował nie tylko swój czas wolny, ale i swoich pracowników, nie pisał maili o 22.00, pilnował, aby pracownicy korzystali z urlopów wypoczynkowych, nie oczekiwał bycia non stop online. Szef powinien promować równowagę, tzw. work – life balance, dbać o kulturę pracy, jasno określać godziny pracy. Nie powinien zarzucać podległych mu pracowników nadmiernymi obowiązkami.
Mówimy tu również o poszanowaniu praw osób korzystających z uprawnień rodzicielskich czy pracowników z orzeczeniem o niepełnosprawności.
Warto organizować warsztaty i szkolenia samodoskonalące dla pracowników np. z umiejętności zarządzania czasem, radzenia sobie ze stresem, asertywności. To inwestycja, która naprawdę się opłaca.
Jakie są pierwsze sygnały, po których powinna się nam zapalić czerwona lampka? Kiedy to mogą być już początki pracoholizmu?
Pierwsze i najważniejsze – nie potrafisz się wyłączyć po pracy. Ciągle myślisz o zadaniach, mailach, terminach. Wieczorem sprawdzasz skrzynkę pocztową, tak na wszelki wypadek. Nie rozstajesz się ze służbowym telefonem. Śnisz o pracy bądź budzisz się pełen niepokoju. Nie umiesz delegować zadań, wszystko musisz sam kontrolować, nie umiesz odpuścić.
Po drugie, kiedy próbujesz odpocząć, rośnie poczucie winy. Odpoczynek wywołuje dyskomfort. Czujesz, że nic nie robisz, marnujesz czas, coś ci ucieka. Masz wrażenie, że jesteś leniwy.
Zaczynasz ponadto tracić kontakt z bliskimi. Rezygnujesz ze spotkań ze znajomymi, traktujesz je jako stratę czasu, bo przecież musisz pracować. Przestajesz mieć chęć na sport, hobby, relaks. Rodzina mówi: „jesteś, a jakby cię nie było”. Myślami cały czas jesteś w pracy.
To niepokojące sygnały, których nie wolno bagatelizować.
Jak można pomóc sobie lub bliskiej osobie, u której widzimy takie objawy?
Kluczowe jest uświadomienie sobie problemu. Potem często pomoc psychologiczna, psychoterapia, praca nad asertywnością, umiejętnością odpuszczania, nauka odpoczynku. Czasem niezbędna jest pomoc psychiatry, kiedy pojawią się objawy depresji i lęku.
Warto wprowadzać zmiany metodą małych kroków:
– wyznaczać godzin rozpoczęcia i zakończenia pracy i ich przestrzegać;
– dbać o regularny sen i zdrowe jedzenie;
– zaplanować czas wolny przeznaczony na odpoczynek (najlepiej bez ekranu);
– wygospodarować w ciągu dnia godziny tylko dla siebie;
– rozmawiać z bliskimi, pytać, jak oni to widzą.
Często niestety punktem zwrotnym w myśleniu o zmianie swojego nastawienia do pracy są konsekwencje zdrowotne. Nasze ciało jest mądre, wysyła sygnały ostrzegawcze. Nawet jeśli początkowo je bagatelizujemy, to przybierają na sile i kończą się np. wizytą w szpitalu, stanowią istotny moment w przewartościowaniu swojego życia.
Dbajmy o nasze ciało i psychikę, zanim to one się o nas upomną. Nie traktujmy siebie jako kolejny projekt do wykonania. Zdrowie mamy tylko jedno.
Kamila Pawłowska
psycholog, Okręgowy Inspektorat Pracy w Kielcach