• RSS
  • Wersja tekstowa
Artykuł archiwalny

Niebezpieczny wózek widłowy

Okręgowy Inspektorat Pracy w Gdańsku przeprowadził w lipcu 2012 r. kontrolę w tartaku w Polnicy, związaną z badaniem przyczyn śmiertelnego wypadku przy pracy.

Ofiarą wydarzenia stała się pracownica przedsiębiorstwa, która w trakcie przechodzenia przez drogę wewnątrzzakładową, przejechana została przez widłowy wózek jezdniowy z napędem silnikowym.

Inspektor pracy ustalił m.in., że jedną z bezpośrednich przyczyn zdarzenia była nieostrożność kierowcy wózka i niezachowanie dopuszczalnej na terenie zakładu prędkości jazdy, która wynosiła 5 km/h. Wózek jezdniowy, posiadający decyzję dozoru technicznego zezwalającą na użytkowanie, nie był wyposażony w prędkościomierz.

Jednak większość użytkowanych w kraju wózków jezdniowych, szczególnie wyprodukowanych w ubiegłym wieku, nie była fabrycznie wyposażana
w prędkościomierze. Z obowiązujących przepisów taki obowiązek także nie wynika.

W ocenie inspektora pracy uzasadnionym byłoby więc podjęcie działań przez PIP celem wprowadzenia wymogu, na drodze legislacyjnej, wyposażania w prędkościomierze aktualnie produkowanych i wprowadzanych do obrotu  wózków jezdniowych oraz wprowadzenia wymogu wyposażenia w prędkościomierze lub ograniczniki prędkości wózków jezdniowych już użytkowanych, które pozwalałyby na nieprzekroczenie określonej w danym zakładzie dopuszczalnej prędkości jazdy (np. 5 km, 10 km).

Wspomniane ograniczniki prędkości lub prędkościomierze umożliwiłyby kierującemu wózkiem stosowanie się do obowiązujących ograniczeń prędkości i podniosłyby bezpieczeństwo osób użytkujących wózki oraz osób innych, jak w analizowanym wypadku przy pracy.

W związku z ustaleniem przyczyn zdarzenia, wskazujących na winę kierowcy wózka,  inspektor pracy wystosował wniosek do Urzędu Dozoru Technicznego w Koszalinie o ocenę przygotowania zawodowego kierowcy i weryfikację posiadanych przez niego upoważnień i uprawnień kwalifikacyjnych, zezwalających na kierowanie i obsługę wózków jezdniowych. Ponadto inspektor pracy ukarał osoby odpowiedzialne mandatami karnymi w wysokości 2 tys. zł i 1 tys. zł.